Michał Smolarczyk: Czasu nie traciłem
Michał Smolarczyk z wielkimi nadziejami podejmował wyzwanie w Koronie Kielce, ale w sezonie 2017/18 rozegrał tylko 2 mecze w ekstraklasie i nie zdołał strzelić gola. Słuch o nim zaginął, a obecnie przechodzi rehabilitację i chce wrócić, na przekór hejterom i pokazać, że nie zapomniał sztuki pokonywania bramkarzy. Mimo różnych problemów Smoła nie stracił pewności siebie i dobrego humoru. – Niebawem znów będą o mnie pisać – mówi.
Co się dzieje z Michałem Smolarczykiem?
Michał Smolarczyk: Obecnie przechodzę rehabilitację i powracam do zdrowia pod okiem Andrzeja Szołowskiego, trenera darzonego przeze mnie wielkim szacunkiem. To fachowiec z najwyższej półki i potrafi doprowadzić do stanu sportowej użyteczności zawodników po porepetiach.
Jak przewlekła była twoja kontuzja?
Przez przepuklinę miałem czasami problem ze wstaniem z łóżkiem, a co dopiero myśleć o graniu w piłkę. Przeszedłem zabieg i z dnia na dzień odrabiam zaległości. Niebawem znów będę zdobywał gole.
Dla jakiej drużyny?
Moim celem jest dojście do pełni zdrowia, a potem powrót do reżimu treningowego i rytmu meczowego. Chcę uprawiać futbol na sto procent, cieszyć się nim Ina dobrym poziomie, oczywiście w lidze centralnej.
Nie miałeś żadnych propozycji?
Ktoś tam dzwonił, pytał, ale żadnych konkretów. Fajnie, że wiele osób o mnie nie zapomniało i pytało o stan zdrowia.
Dlaczego w tym roku nie wyszło ci w Koronie?
W Koronie zderzyłem się z profesjonalnym futbolem, na najwyższym poziomie w Polsce. Trafiłem tu z klubu trzecioligowej, cztery klasy niżej, ale nie uważam, że nie posiadam umiejętności na ekstraklasę. Gdybym dostawał więcej szans to pokazałbym pełnię możliwości, inaczej jednak się ułożyło.
Co w takim razie dał ci pobyt w zespole Ekstraklasy?
Po pierwsze spełniło się moje marzenie, bo zagrałem w najwyższej lidze w kraju. Na pewno piłkarsko poczyniłem postęp, choćby w kwestiach poruszania się z piłką i bez piłki, nabyłem jakąś umiejętność zachowywania się w sytuacjach meczowych. Poznałem też wiele ciekawych osób, z ogromnym doświadczeniem w futbolu, bynajmniej czasu nie traciłem. Jeszcze to wszystko wykorzystam i jestem przekonany, że usłyszycie o bramkach Smoły. Mnie też denerwuje fakt, że ostatnio nie gram w piłkę, ale trzeba cierpliwie czekać na powrót. Z dnia na dzień do niego mi coraz bliżej. Na pewno się nie poddam. /JKM/