Zawadzki: Mogliśmy być mistrzem
Moravianie za swoją postawę w Grudniowym 2017 zbierali zewsząd pochlebne recenzje i wyrazy uznania, ale ich przygoda zakończyła się „już” w ćwierćfinale. Zespół, którego liderem był Łukasz Zawadzki nie poniósł żadnej porażki, przegrał tylko konkurs rzutów karnych z Czasem Na Kielce i nie można się dziwić, że odczuwał ogromny niedosyt. – Uważam, że mogliśmy zdobyć nawet mistrzostwo – przekonuje Łukasz Zawadzki, jeden z tercetu królów strzelców trójek 2017.
Ostatni Grudniowy będzie ci się kojarzył przede wszystkim z?
Łukasz Zawadzki: Z fajną grą naszej drużyny, ale po tym jak odpadliśmy w ćwierćfinale pozostało uczucie niedosytu, i to spore. Kluczowe znaczenie miała niesłuszna żółta kartka przy stanie 0:0, dla mojego brata Mateusza. W osłabieniu straciliśmy gola i zdołaliśmy tylko wyrównać. W karnych przeciwnik okazał się lepszy.
Dotarły do ciebie opinie, że wasza gra bardzo się ludziom podobała?
Tak, ale sam uważam, że graliśmy dobrze. Obraliśmy ofensywny styl, z wysokim pressingiem. Cały czas chcieliśmy atakować, strzelać gole, a takie coś podoba się wszystkim. Na pewno z gry zasługiwaliśmy na więcej niż ćwierćfinał.
Tytuł króla strzelców turnieju stanowił pocieszenie dla Ciebie po odpadnięciu w ćwierćfinale?
Nie, wolałbym żebyśmy zaszli dalej w Grudniowym… Z drugiej strony serdecznie dziękuje pani Marcie Barczok, polskiej Miss Euro 2016 za atrakcyjną nagrodę, tym bardziej, że lubię Manchester United.
Który z zawodników biorących udział w Grudniowym zrobił na tobie największe wrażenie swoją grą?
Nie lubię się bawić w indywidualne cenzurki, ale jak już mam wyróżnić to Bartka Sota z Bielin. Bronił, rozgrywał, strzelał bramki. W obronie nie było mocnych na Banga, mistrzowie są kapitalnie zorganizowani w tyłach, a takie turnieje wygrywa się właśnie defensywą.
Być w najlepszej ósemce imprezy, w której brały udział 222 drużyny to chyba nie tak źle?
Grudniowy cały czas się rozwija, a nazwiska uczestników ostatniej edycji robią piorunujące wrażenie. Boniek, Citko, Dziekanowski, Vassiljev, Kriwiec, Rymaniak, i tak dalej, i tak dalej. Braliśmy udział w jednym z najlepszych, o ile nie najlepszym turnieju halowym w regionie i cieszyliśmy się grą, a o to właśnie chodzi. W następnej edycji spróbujemy skutecznie powalczyć o podium.
Co byś zmienił w trójkach?
Są różne pomysły, ale trudno też zmieniać coś, co funkcjonuje dobrze. Z Piotrkiem Pierzakiem zastanawialiśmy się czy nie wprowadzić dogrywki w razie remisu w fazie pucharowej. Organizatorzy muszą też zrobić tak, by podczas finałów w rogu hali nie siedzieli kibice i zawodnicy innych zespołów, bo po prostu przeszkadzają. Tak wiem, klimat jedynki, na pewno szkoda, że brakuje tam balkonu, który pomieściłby więcej kibiców, ale trzeba jakoś się uporać z trudnymi kwestiami.
Dlaczego tak rzadko grywałeś w Grudniowym?
Mi się bardzo podobało, jak wystąpiliśmy z Michałem Smolarczykiem w WSH II 3 lata temu. Wtedy była 1/8 finału, potem nie wiem czemu mnie zabrakło, a w 2016 roku leczyłem kontuzję. Nadrobię zaległości i powalczę o najwyższe laury. /JKM/ Fot. Wajda Foto