Korona czyli z nieba do piekła
Prezes Krzysztof Zając dziękując za współpracę Maciejowi Bartoszkowi zapowiadał, że potrzebuje trenera, który sprawi, że ekipa Korony poczyni wyraźny postęp i postawił na Gino Lettierego. Pod batutą niemieckiego Włocha żółto-czerwoni jesienią zachwycali, ale wiosną kompromitowali się niemal na każdym kroku. Ósme miejsce na koniec sezonu i półfinał Pucharu Polski zarząd Korony obwieścił jako sukcesy, choć kibice raczej się z tego nie ucieszyli.
W pierwszej części sezonu Korona stawiała na ofensywę i chwalono ją za atrakcyjny styl. Team Gino Lettierego potrafił zdemolować Lechię 5:0, Śląska 3:0, pokonać po świetnym meczu Legię 3:2. Zadyszka pod koniec roku 2017 sprawiła, że kadra została wzmocniona, przynajmniej na papierze, bo nowe nabytki raczej poziomu Korony nie podniosły. Lettieri też uwierzył, że jest szkoleniowcem klasy Jose Mourinho i przez rotacje zniszczył płynność gry. Po odpadnięciu z Pucharu Polski atmosfera w zespole kompletnie się popsuła, a trener nie przyjmował do siebie krytyki. Po przegranej z Wisłą Płock 1:4 w kolejce 36 zaatakował nawet na konferencji prasowej piłkarzy, co dobrze nie wróży na kolejny cykl rozgrywkowy. Próby wmówienia wszystkim wkoło, że półfinał Pucharu Polski i zakwalifikowanie się do ósemki ekstraklasy to wielkie sukcesy były kwitowane przez ekspertów uśmieszkami, bo każdy trzeźwo myślący fan Korony pojął, że Lettieri stracił kontrakt z rzeczywistością. Kibice nie mogli przeboleć praktycznie oddania bez walki rewanżu Pucharu Polski w Gdyni i ligowej klęski z Wisłą Kraków 0:3 w Kielcach. 4 punkty w grupie mistrzowskiej, bilans bramkowy 5-17 też chwały szkoleniowcowi i piłkarzom nie przynoszą, bo, nie oszukujmy się, Korona miała potencjał na miejsca 3-4 w elicie i powinna awansować do finału Pucharu Polski, zagrać na Stadionie Narodowym z Legią i zaspokoić pragnienia fanów. Kielce przyzwyczaiły się do roller-coastera nastrojów, a opinie które się pojawiły o tym, że Korona to kandydat numer 1 do spadku w sezonie 2018/19 należy włożyć między bajki. Przyjdzie kilku nowych dobrych zawodników i żółto-czerwoni stworzą przyzwoitą ekipę (pod warunkiem, że konflikt Lettierego z piłkarzami zostanie zażegnany) i zajmą zadowalające działaczy miejsce w środku tabeli. O czymś więcej trudno marzyć, bo zbyt wiele osób w klubie trawi choroba minimalizmu. Fajnie, że w maju szansę w seniorach dostali młodzi: Piotr Pierzchała, Wiktor Długosz i Michał Dziubek, ale z usług juniorów Marka Mierzwy korzystano zbyt rzadko. W Koronie nie brakuje utalentowanych wychowanków, ale trzeba poprawić organizację szkolenia i wymienić połowę kadry trenerskiej. Najwyższa pora, by połączyć SA z KKP w jeden klub, bo zbyt wiele pieniędzy jest wyrzucane w błoto. Koronie przydałby się koordynator szkolenia z prawdziwego zdarzenia, ze znanym nazwiskiem. W każdym bądź razie prezes Krzysztof Zając ma przed sobą mnóstwo pracy i życzymy mu by podejmował właściwe decyzje i słuchał mądrych osób, bo wokół niego kręci się fałszywych klakierów. No, i warto pamiętać, że kieleckim dziennikarzom leży na sercach dobro Korony, a to, że pozwalają sobie na krytykę, słuszną krytykę nie oznacza, że źle życzą Zającowi i Lettieremu.
Wygrany sezonu
Bartosz Kwiecień. Jakby przewidział do czego dojdzie w zespole Gino Lettierego i błyskawicznie zamienił Koronę na Jagiellonię, z którą wywalczył srebrny medal Mistrzostw Polski. Na Podlasiu poczynił kolosalne postępy i w niepamięć poszły głosy określających go jako drewniaka. Wychowanek Juventy Starachowice może zrobić taką karierę jak Michał Pazdan i to też dzięki Koronie, bo… w odpowiednim momencie ją opuścił.
Przegrany sezonu
El Hadji Diaw. Skoczny defensor miał przez występy w Koronie wypromować się do mocnej ligi zagranicznej i wywalczyć powołanie do kadry Senegalu. Zaliczył jednak znacznie więcej kiepskich spotkań niż dobrych i jego plany raczej szlag trafił. Trudno jednak wymagać dużo od środkowego obrońcy rozwoju, skoro trener rotuje non stop w składzie, nawet na tak newralgicznej pozycji. Mundial w Rosji Diaw obejrzy najwyżej w telewizji.
Najlepszy zawodnik
Goran Cvijanović. Gdyby trener Lettieri stawiał na niego zdecydowanie Słoweniec mógłby poprowadzić Koronę do europejskich pucharów. Były piłkarz m.in. chorwackiej Rijeki dysponuje soczystym uderzeniem z dystansu, jest bardzo dobrze wyszkolony technicznie i świetnie czuje się grając na dziesiątce, tuż za napastnikiem, lub dwójką napastników. W Koronie Cvijanović był na każdym kroku upokarzany przez szkoleniowca, który go przedwcześnie zmieniał, albo sadzał na ławce. I tak zdołał strzelić 9 goli i dołożyć 2 asysty.
Najgorszy zawodnik
Oliver Petrak. Ciekawe, na jakiej podstawie trafił do Korony, bo nic nie wniósł do drużyny, a przez niego na rezerwie zasiadali dużo, dużo lepsi Mateusz Możdżeń i Goran Cvijanović. Nie ma sensu się o nim rozpisywać, po prostu oceniając piłkarsko nieporozumienie.
Najlepszy mecz
Z Lechią na wyjeździe wygrany przez Koronę 5:0. Koncert gry kielczan, którymi jesienią zachwycała się cała Polska. No, a w tym meczu jeszcze Kuba Żubrowski nie wykorzystał karnego.
Najgorszy mecz
Porażka z Wisłą w fazie finałowej 0:3. Haniebna postawa Korony, można było odnieść wrażenie, że niektórym podopiecznym Gino Lettierego nie chciało się grać. Trener Lettieri ocenił to spotkanie inaczej, ale on wszystko widzi inaczej, nawet spektakularną porażkę potrafi przekuć na zwycięstwo.
Klops sezonu
Pożegnanie z Jackiem Kiełbem i Radkiem Dejmkiem. Nie tak się powinno traktować zasłużonych dla klubu zawodników. 20 minut przed ostatnim meczem sezonu, przy pustych trybunach, tak na odwal się, a w gronie oficjeli były osoby, które nie zrobiły nic dobrego dla Korony.