Optymistyczny debiut Brzęczka
Reprezentacja Polski nie jest taka słaba jak pokazał to mundial w Rosji, ale przed Jerzym Brzęczkiem sporo roboty, by biało-czerwoni wygrywali takie spotkania jak z Włochami w Bolonii. W debiucie nowego selekcjonera nasza kadra przez 38 minut prowadziła, a gospodarze wyrównali po kontrowersyjnym rzucie karnym. – Byliśmy bliżej zwycięstwa, stworzyliśmy więcej okazji – powiedział Jerzy Brzęczek po spotkaniu na zbudowanym w 1927 roku bolońskim stadionie.
W pierwszym składzie biało-czerwonych z Italią wyszło 3 piłkarzy z klubów angielskich (2 z Premier League i jeden z Championship), 3 z klubów włoskich (komplet z Serie A), dwóch z niemieckich (obaj 1. Bundesliga), dwóch z francuskich (obaj z Ligue1) i jeden z Rosji, z mistrzów kraju z Lokomotiv Moskwa. Brzęczek wystawił czwórkę potencjalnych uczestników zbliżającej się edycji Champions League – Glika z AS Monaco, Krychowiaka z Lokomotiv Moskwa, Zielińskiego z Napoli i Lewandowskiego z Bayernu Monachium. Na papierze to wyglądało całkiem nieźle, ale na papierze też miało być ok na mundialu w Rosji, ale jak się to potoczyło wiemy doskonale. Następca Adama Nawałki nie kombinował, ustawił czwórkę obrońców, jednego wysuniętego napastnika, a za nim Piotra Zielińskiego, w którym widzi lidera zespołu. Zielek może się czuć jednym z wygranych boju z Bolonii, bo strzelił ładnego gola, wygrywał sporo pojedynków jeden na jeden, imponował niekonwencjonalnymi podaniami i schodził gdy Polska wygrywała 1:0. Jego ocena mogła być lepsza, ale zmarnował świetną okazję sam na sam w 5 minucie po zagraniu Roberta Lewandowskiego. Pozytyw to postawa Rafała Kurzawy, także ze względu na grę w obronie i świetne blokowanie dośrodkowań rywali. Na drugim skrzydle przyzwoicie wypadł Kuba Błaszczykowski, choć miał udział przy jedenastce dla gospodarzy. Ze skrzydłami w naszej reprezentacji nie musi być tragicznie, jak wyrokowano. Linia obrony w Bolonii wypadła znacznie lepiej niż w finałach MŚ w Rosji, zdrowy i pełen werwy Kamil Glik wraz z Janem Bednarkiem tworzą naprawdę niezłą parę środkowych. Na prawej flance jakość pokazał Bartosz Bereszyński, piłkarz Sampdorii, bardzo ceniony we Włoszech, a na lewej udanie zadebiutował Arkadiusz Reca, czekający na debiut w Atalancie Bergamo. – Arek jeszcze miał momenty nonszalancji, ale oceniam go pozytywnie – przyznał selekcjoner, który w Wiśle Płock przesunął Recę z boku pomocy na lewą obronę. Miał chyba nosa, bo włoski klub wyłożył za niego 4 miliony euro chyba nie po to by spędzał czas na ławce. Zdrowy i ograny w Lokomotivie Grzegorz Krychowiak to wartość dodana drużyny narodowej. Mateusz Klich też zasłużył na uznanie, bo jego odbiór zapoczątkował bramkową akcję gości i miał kilka niezłych momentów. Z tej mąki może być i będzie chleb. Jaromir Kruk / Fot. Wajda Foto
0 – tylu zawodników z polskiej ekstraklasy wyszło w podstawowym składzie Polski w Bolonii