Adrian Maciejewski: Jestem lepszy od brata
Jesień 2016 nieźle wyszła Adrianowi Maciejewskiemu, który w Neptunie z powodzeniem radził sobie na boku i w środku obrony. Cały czas patrzy się na niego jako młodego zdolnego, ale wychowanek Orląt liczy sobie już 23 lata i ma całkiem niezłe doświadczenie na czwartoligowym poziomie. Runda wiosenna może dać odpowiedź, czy Adrian jest w stanie przebić się wyżej, przynajmniej o jeden szczebel rozgrywkowy.
Czego oczekuje się po wiośnie w Neptunie Końskie?
Adrian Maciejewski: Chcemy utrzymać miejsce w czołówce. Nie dokonano wzmocnień, ale i tak dysponujemy jedną z najmocniejszych kadr w lidze. Trzeba grać dla siebie, cieszyć się piłką, pokazywać co najlepsze. Spadek nam nie grozi, o awans pewnie też nie powalczymy, nie można się jednak nad tym zastanawiać, po prostu wychodzimy na boisko i gramy na maksa. Sam chcę rozegrać lepszą rundę niż poprzednia, żeby ktoś z boku mógł powiedzieć, że zrobiłem krok do przodu.
Neptun to klub, którego miejsce jest wyżej?
Na razie jesteśmy solidnym czwarto ligowcem. Klub funkcjonuje na zdrowych zasadach, mamy prezesa, któremu na nas zależy, zarząd z prawdziwego zdarzenia, mocno zaangażowanego trenera i zawodników, dla których Neptun coś znaczy. W Końskich futbol ma mocne fundamenty i perspektywy na przyszłość, ale żeby właściwe się rozwijać nie wolno podejmować nerwowych ruchów. Młodzież na poziomie Centralnej Ligi Juniorów, dobrze zorganizowane szkolenie pokazują, że została obrana właściwa droga.
Po roku pobytu w Neptunie stwierdzasz, że zrobiłeś wyraźny postęp?
Nie wiem co jeszcze mogę wycisnąć z czwartej ligi, bo trochę czasu w niej spędziłem. Ograłem się na tym poziomie i cieszę się, że bronię barw Neptuna, gdzie nie brakuje zawodników, którzy by poradzili sobie wyżej. Karol Armata imponuje mi piłkarską inteligencją, taką manianą, dryblingiem. Dominik Szymkiewicz ma wydolność zapisaną w genach, bo nie jestem w stanie uwierzyć, że to tak można wytrenować. Dużo dało mi granie z Michałem Prusem-Niewiadomskim. Jego doświadczenie, umiejętność ustawiania się na boisku to cenne walory dla Neptuna. Szkoda, że wcześniej nie wybił się wyżej Piotrek Gardynik, bo też wiele potrafi. Z dwóch zawodników z obecnej kadry Neptuna dałoby sobie radę wyżej niż w trzeciej lidze, kilku kolejnych spokojnie w trzeciej, a niemal wszyscy znaleźliby miejsce w innych klubach czwartoligowych.
Wolisz grać na boku czy środku linii obrony?
Obecnie na środku, ale na boku nie czuje się źle. Lubię się włączyć do ofensywy, nie marudzę też, gdy trener każe mi się skupiać na zadaniach obronnych. Wszystko zależy od założeń taktycznych.
Kto jest lepszy, ty czy twój brat Mateusz, obecnie zawodnik Naprzodu Jędrzejów?
Teraz to ja, ale jak Mateusz miał 18-19 lat zapowiadał się bardzo dobrze. Możliwości miał naprawdę duże, niestety, nie wyszło mu tak, jakby sobie życzył.
Nie żałuje, że odszedł z Korony?
A jakie miał wtedy perspektywy w Koronie? Tego się nie da teraz stwierdzić, a poszedł do mocnego, trzecioligowego Granatu Skarżysko. W piłce niczego się nie da przewidzieć, zaplanować, a według mnie najważniejsza jest radość z gry, pasja, a ja taką posiadam.
Grałeś w Orlętach, Lubrzance, teraz w Neptunie. Do którego z tych klubów masz największy sentyment?
Jestem wychowankiem Orląt i tam zaczynałem seniorską przygodę. Wyszło tak, że trafiłem do Neptuna i po raz kolejny powiem, że wychodzi mi to na dobre.
Czwarta liga jest teraz ciekawsza niż w poprzednich sezonach?
Lepsza, atrakcyjniejsza, jest więcej zespołów i w końcowym etapie sezonu poważną rolę może odgrywać taki czynnik jak zmęczenie. Może być bardzo ciekawie.
Na których boiskach z czwartej ligi lubisz grać najbardziej?
W Ożarowie, na Koronie II są super place. My też w Końskich mamy dobre boisko, choć wiadomo, że w końcówkach rund jego jakość nieco spada. W Jędrzejowie czuje się jak na lotnisku, w Łagowie z kolei brakuje paru metrów. Nie ma co jednak narzekać, bo cały czas klub