Pamiętacie Darka Nytko?
Sezon 2005/06. Korona długo bije się o miejsce premiowane awansem do europejskich pucharów, ale ostatecznie nie wywalcza przez ekstraklasę upragnionej kwalifikacji. Rok później żółto-czerwoni przegrywają finał Pucharu Polski z Dyskobolią Grodzisk. To wielkie rozczarowania dla Dariusza Nytko.
Nytko był wtedy jednym z wiceprezesów Korony i mocno angażował się w kwestie sportowe. Miał wpływ na transfery, świetny kontakt z zawodnikami, i to mimo tego, że potrafił być stanowczy. Pracy w klubie ekstraklasy oddawał się całym sercem o czym pamiętają zawodnicy. – Darek znał się na sporcie, miał swoje zasady, był stanowczy. Mówił bez ogródek, co leży mu na sercu i wiedział jak zmobilizować piłkarzy – wspomina Przemysław Cichoń, legenda Korony Kielce, dziś gracz GKS Nowiny. – Pamiętam jego wilczura. Żartował, że on się nami zajmie gdy się nie będziemy przykładali – dodaje Dariusz Kozubek. Nytko słynie z poczucia humoru i uważa, że pomaga to w sporcie i biznesie. A w interesach osiągał sporo sukcesów. Lata pracy w Kolporterze, mnóstwo osiągnięć, można by wymieniać i wymieniać. To gość nie do złamania, choć życie nie raz dawało mu kopa nie poddawał się. Pracę w piłce zaczynał w Unii Tarnów, gdzie udało się wszystko poukładać, mimo, że w mieście królował żużel. – Brakowało nam pomocy miasta, ale jakoś dawaliśmy radę – mówi po latach Nytko, który nie zastanawiał się gdy ludzie z Kolportera zapytali go o Koronę. – Takim osobom jak Krzysztof Klicki się nie odmawia. Ja od dziecka byłem fanem futbolu, grałem trochę, do kiedy mogłem występowałem w turniejach. Każdy chciałby lubić to co robi, więc nawet się nie zastanawiałem – opowiada były wiceprezes Korony. W Kielcach może zabrakło kropki nad i, czyli awansu do europejskich pucharów, ale to był udany czas. – Biliśmy się z możnymi ligi, dotarliśmy do finału Pucharu Polski, a za największy sukces uważam powołania naszych piłkarzy do drużyny narodowej. Marcin Kaczmarek, Grzegorz Piechna, Grzegorz Bonin, Paweł Golański, jest się czym chwalić – wspomina Nytko, który zakończył misję w Kielcach wraz z wycofaniem się Kolportera po wybuchu afery korupcyjnej. – Szkoda, że to wszystko tak się ułożyło. Gdyby został Kolporter Korona stałaby się bywalcem europejskich rozgrywek, a Darek Nytko miałby pole do popisu. Takich pozytywnych wariatów, działaczy z powołania brakuje dziś nie tylko w Kielcach – mówi Grzegorz Piechna, obok Przemka Cichonia ulubieniec byłego wiceprezesa. – Piechna to gość, którego nie da się nie lubić, jego uśmiech rozładowuje nawet najbardziej napięte towarzystwo. Gole też potrafił skurczybyk strzelać, zamykał nimi usta krytykom. Kiełbasa do dziś pozostał marką. A Cichy? Najbardziej poukładany i najbardziej lojalny zawodnik jakiego spotkałem – opowiada Nytko, który po Koronie skupił się na biznesie, ale potem dał się namówić na pomoc Unii Solec Kujawski i Unii Janikowo. Wiele zrobił dla tych klubów, do Solca sprowadził m.in. koroniarzy Jakuba Kotarzewskiego i Michała Smolarczyka, ale nie trafiał na podatny grunt. – W Solcu uznano, że miastu nie jest potrzebna porządna piłka nożna, w Janikowie miałem inną wizję prowadzenia klubu od grupy działaczy – opowiada Nytko. – Może po prostu niektórym przeszkadzają jasne zasady Dariusza Nytko. Nie oszukujmy się, to jest człowiek na wyższe ligi, ba na wielkie kluby – uważa Michał Smolarczyk, dobry znajomy z Solca. Dziś Nytko kibicuje najbardziej Koronie i wierzy, że w Kielcach postawi się na młodzież. – Od dawna tam się wykonuje świetną pracę z młodzieżą, oby teraz znalazło to przełożenie na wysokim poziomie. Życzę Koronie znowu reprezentantów Polski seniorów, bo to najcenniejsze dla polskiego klubu – podkreśla Dariusz Nytko. Jego ulubiony działacz, Zbigniew Boniek też wywołuje mnóstwo kontrowersji, ale umiejętnie porusza się w towarzystwie ludzi, którzy wywalczyli swoje pozycje dzięki piłce nożnej, choć niewiele zrobili dla tej dyscypliny. – Tym co narzekają na Bońka powiem, że przydałoby się nam 50, może stu Bońków – kończy Nytko. A my dodamy, że jeszcze ze stu takich Darków Nytko.