Pietrzykowski o awansach
Dla Ireneusza Pietrzykowskiego awans z ŁKS Probudex Łagów jest czwartym w karierze trenerskiej. We wcześniejszych klubach charyzmatyczny trener nie spotkał tak oddanej swojemu klubowi osobie jak Marek Brudek.
Pietrzykowski wywalczył awanse z: Wichrem Miedziana Góra w sezonie 2000/01 z klasy A do klasy okręgowej w sezonie 2002/03 z klasy okręgowej do czwartej ligi (dawnej), w sezonie 2010/11 z Granatem Skarżysko z czwartej do trzeciej ligi i teraz z ŁKS Probudex Łagów z czwartej do trzeciej ligi. Dodajmy, że w sezonie 2007/08 znany w regionie świętokrzyskim coach zostawił Nidę Pińczów na pierwszym miejscu w tabeli trzeciej ligi, a potem był awans i z Granatem wygrał w sezonie 2013/14 trzecią ligę (przegrane potem baraże z Sokołem Ostróda).
Cieszysz się w pełni z awansu z Łagowem?
Ireneusz Pietrzykowski: Nie mamy wpływu, że liga została skończona po 18 kolejkach. Mieliśmy cztery punkty przewagi nad GKS Nowiny, wygrany z nimi mecz bezpośredni. Nie widzę sensu szukania dziury w całym, żartobliwie ujmując. Obiecałem prezesowi Brudkowi awans w maju i w tym miesiącu podjęto decyzję o zakończeniu rozgrywek. Słowa dotrzymałem.
Każdy awans tak samo smakuje?
Każdy inaczej. Na pewno jestem teraz dojrzalszym człowiekiem i trenerem. Zabrakło mi tylko tej radości po gwizdku sędziego, kiedy pieczętowalibyśmy wygranie ligi. Pamiętam te uczucia z poprzednich awansow. Łagów w tym sezonie poznał pierwszy raz smak liderowania w czwartej lidze, po szóstej kolejce, potem też robiliśmy coś nowego dla tego klubu. Przyjemnie się patrzy jak drużyna się rozwija, a kibice z Łagowa mają tyle powodów do radości. Nie zmieniło się u mnie podejście do futbolu, chcę grać do przodu i po prostu wygrywać.
A krytycy i tak powiedzą, napiszą, że Pietrzykowski stawia na defensywę.
Odsyłam do tabeli, tam jest taka rubryka – bramki strzelone.
W Wichrze też musiałeś podejmować ciężkie decyzje po awansach?
Wtedy były odmienne realia. Wicher bazował na chłopakach z Miedzianej Góry i okolicy, bo przyjmuje, że Niewachlów łapie się do tych kryteriów. Lech i Barucha potem zaistnieli wyżej, ten pierwszy nawet poszedł do Korony. Rafał Wrona też się rozwinął, a naprawdę miał piłkarską klasę. Nie zapominam o skutecznym Mariuszu Ludwinku, bo udało się go sprowadzić do Wichra. Od A klasy do wygrania okręgówki byli w zasadzie ci sami zawodnicy. Czwarta liga trochę to zmieniła. W piłce trzeba zawsze podejmować trudne decyzje, każdy piłkarz dokłada cegiełkę do awansu. W ŁKS Łagów nie pięciu, dziesięciu zawodników, ale ponad dwudziestu występowało w rozgrywkach. Na zakończeniu poprzedniego sezonu w Łagowie, kiedy podsumowując rundę chwaliłem zawodników, też za 37 punktów zdobytych wiosną Łukasz Mika zadał mi pytanie: - Skoro tak dobrze graliśmy to dlaczego trener robi tyle zmian? A ja, cóż, działam z przekonaniem, że pewne ogniwa trzeba wymieniać na lepsze, takie które będą pasować do nowej układanki. Według mnie są to decyzje, które muszę podjąć, by zespół się rozwijał.
Można mówić w przypadku piłki nożnej o sprawiedliwości?
Ja czuje, że postępuje sprawiedliwie. Nie tłumaczę zawodnikom, że decyzję podjął prezes, z każdym rozmawiam, słucham co ma do powiedzenia i przedstawiam swoje argumenty. Pewnie wielokrotnie nie przekonałem rozmówcy, ale…… na końcu to ja podejmuje decyzje.
Ciężko przetłumaczyć tym, którzy mają odejść?
Kilku chłopaków zadeklarowało, że nie dadzą radę w wyższej lidze pogodzić pracy z grą, treningami. Czy ciężko? Andrzej Paprocki miał duży udział w awansie, był ważnym punktem zespołu, ale ja inaczej widzę zespół w nowym sezonie. Ja buduje drużynę, ja ponoszę odpowiedzialność, ja jestem rozliczany z wyniku. Na pewno na pewne decyzje personalne miał wpływ przedwczesny koniec sezonu 2019/20. Nie mogłem już czekać na powrót do odpowiedniej dyspozycji paru zawodników. Koronawirus pokrzyżował nasze plany, ale trzeba się dostosować do obecnej rzeczywistości.
Łagów nie chce być chłopcem do bicia w trzeciej lidze?
Łagów nie będzie chłopcem do bicia, interesuje mnie górna połówka tabeli. Mam pewne wnioski z zimowych sparingów z rywalami z tej klasy i wierzę w swoje idee.
Jak ci się układa współpraca z prezesem Markiem Brudkiem?
Trafiałem na dobrych i bardzo dobrych prezesów, lecz nigdy wcześniej nie trafiłem na tak zaangażowanego menedżera, bo tak można tytułować Marka Brudka. On żyje sprawami klubu non stop, ciągle się uczy, rozwija.
Gdyby w takim tempie jak prezes Brudek postępy czynili piłkarze byłbyś zadowolony?
Tak można stwierdzić. Jak ktoś obserwuje ŁKS Probudex Łagów i Marka Brudka to zauważył, że to jest inny człowiek niż trzy lata temu. Posiadł sztukę piłkarskiej dyplomacji i tak jak ja chce wygrywać. Rozmawiał Jaromir Kruk Fot. Kamil Bielaszewski / Paweł Jerzmanowski / WajdaFoto