Gigi nienasycony
Kiedyś mówił, że chce dotrwać do czterdziestki, a 28 stycznia ukończył 42 lata i wciąż gra. Gianluigi Buffon pobił rekord występów w Serie A i nadal zamierza go śrubować. – Nic nie cieszy bardziej niż mecz – tłumaczy legenda.
Legenda – tego słowa trochę czasami nadużywamy, na pewno jednak nie w przypadku Buffona. On jest legendą Parmy, reprezentacji Włoch, z którą zdobył w 2006 roku mistrzostwo świata, legendą calcio, a także całego światowego futbolu. Nie dość, że wygrywał trofea (z Parmą 3, Paris SG 2, z młodzieżówką Italii 2, z kadrą seniorów Włoch jedno, ale najcenniejsze, z Juventusem 18) to imponował postawą fair-play na boisku. Ujmował łzami radości po triumfie w mundialu, łzami smutku po przegranych przez squadra azzura barażach ze Szwecją o finały MŚ 2018, spontanicznością. Aż trudno uwierzyć, że jest po czterdziestce, bo broni wciąż na wysokim poziomie. Po powrocie do Starej Damy pogodził się z tym, że jest zmiennikiem Wojciecha Szczęsnego, ale wie, że będzie dostawał szanse. Derby miasta z Torino Juve wygrał 4:1 i Gigi znalazł się w centrum uwagi. Zaliczył swój mecz numer 648 w Serie A i przebił słynnego kumpla, Paolo Maldiniego. Właśnie przeciw Maldiniemu Buffon debiutował we włoskiej elicie. 19 listopada 1995 roku Parma z Buffonem w bramce (też z Fabio Cannavaro, Nestorem Sensinim, Dino Baggio, Gianfranco Zolą, Christo Stoiczkowem) bezbramkowo zremisowała z AC Milan (bronił tam Sebastiano Rossi, a zagrali też m.in. Christian Panucci, Alessandro Costacurta, Franco Baresi, Paolo Maldini, Marcel Desailly, Demetrio Albertini, Zvonimir Boban, Roberto Baggio, George Weah, Stefao Eranio, Marco Simone). Piękna historia. – Chcę grać dopóki nie skończę 43 lat – deklaruje. A niech broni jeszcze dłużej, może w końcu wygra Ligę Mistrzów, bo brak tego trofeum mu doskwiera. Czy się uda czy nie pozostanie legendą. /JKM/ Fot. WajdaFoto