Widzew – Korona 2:0
Korona Kielce zaliczyła nieudany, inaugurujący 2021 rok, ligowy mecz. Podopieczni trenera Macieja Bartoszka zasłużenie przegrali w Łodzi z Widzewem, a porażka ta mogła być bardziej okazała.
Żółto-czerwoni wyszli na to spotkanie z kilkoma nowymi zawodnikami w wyjściowej jedenastce. Pierwszy w nowych barwach mogli się zaprezentować: Rafał Kobryń, Mario Zebić, Filipe Oliveira, Marko Pervan, Hugo Diaz, Kubilay Yilmaz. Oprócz nich mogliśmy oglądać piłkarzy regularnie występujących podczas spotkań z rundy jesiennej.
Największym problemem kieleckiego zespołu jeśli chodzi o grę ofensywną było przedostanie się w pole karne zespołu gospodarzy. Do około 20. metra od bramki Jakuba Wrąbla kielczanie potrafili wymieniać podania, w całym meczu dłużej utrzymywali się przy piłce, ale łodzianie mądrze bronili dostępu do własnej szesnastki i na wiele Koronie nie pozwalali. Co jakiś goście oddawali strzały z dystansu (między innymi Thiakane i Diaz), ale piłka mijała bramkę gospodarzy i nie było z tego żadnego zagrożenia.
W pierwszej połowie najlepsza okazja przyszła w momencie, kiedy Korona przestała próbować wejść w pole karne z środkowej strefy boiska, a rozegrała akcję do prawego skrzydła. Z tamtej strefy dośrodkował Szymusik, a potem nieznacznie głową przestrzelił Yilmaz.
bramce Widzewa, a ten przed przerwą zdobył dwa gola. Najpierw z rzutu karnego - Grzegorz Szymusik faulował Pawła Tomczyka, a ten potem skierował piłkę do bramki.
- Od razu wiedziałem, że sędzia użyje gwizdka. Lekko się poślizgnąłem i przeciwnik wykorzystał ten kontakt. Ewidentna jedenastka - mówił potem w rozmowie z Polsatem Grzegorz Szymusik.
Przed przerwą gospodarze zdołali jeszcze podwyższyć swoje prowadzenie. Po dośrodkowaniu z prawej strony boiska najpierw na bramkę Marka Kozioła uderzył Przemysław Kita, ale z jego uderzeniem bramkarz Korony jeszcze sobie poradził. Potem jednak dobijał Piotr Samiec-Talar, a futbolówka po odbiciu się od Rafała Kobrynia zmyliła kieleckiego goalkeepera. Długo zastanawiano się potem, komu przypisać tego gola, ale ostatecznie za autora uznano Samca-Talara.
W drugą część spotkania kielczanie znów weszli kiepsko - po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Zebić pociągnął za koszulkę Tanżynę, a arbiter ponownie wskazał na jedenasty metr. Znów do piłki podszedł Paweł Tomczyk, jednak tym razem Marek Kozioł wyczuł jego intencję i odbił piłkę.
- Chciałem uderzyć tak samo, ale po dłuższej chwili postanowiłem coś zmienić i to był błąd - mówił potem w rozmowie z Polsatem Paweł Tomczyk.
Korona nie potrafiła jednak wykorzystać tej pomocy od własnego bramkarza. Wciąż dłużej utrzymywała się przy piłce, potrafiła wymieniać podania na połowie gospodarzy, ale trudno jej było, poza dośrodkowaniami, przedostać się w szesnastkę. Blisko pokonania bramkarza byli Lisowski, którego "centrostrzał" o mało nie zaskoczył Wrąbla, a także Yilmaz, który znów był blisko strzelenia gola głową. Później zawodnik z Austrii mógł pokonać bramkarza po zagraniu wzdłuż bramki od Thiakane, ale minął się z piłką.
Poza tym kielczanom brakowało dokładności i nie stwarzali sobie konkretnych, stuprocentowych sytuacji bramkowych. Widzew natomiast oddał piłkę i pozwalał kielczanom dłużej się przy niej utrzymywać, a sam wychodził co jakiś czas z kontrami. Żaden gol już jednak nie padł. Dorota Kułaga (Echo Dnia) / Fot. Korona Kielce
1 liga (2 poziom)
20.02.2021, sobota
Widzew Łódź - Korona Kielce 2:0 (2:0)
Paweł Tomczyk 11 karny, Piotr Samiec-Talar 39.
Paweł Tomczyk (Widzew) nie wykorzystał karnego w 51 minucie – obrona Marka Kozioła.
Widzew: Wrąbel – Kosakiewicz, Nowak, Tanżyna, Stępiński (90. Becht) – Michalski (75. Kun), Mucha, Możdżeń, Samiec-Talar (70. Ameyaw) – Kita (75. Poczobut), Tomczyk (69. Robak).
Korona: Kozioł – Kobryń, Zebić, Szywacz – Szymusik (84. Petrović), Diaz (63. Gąsior), Oliveira (84. Turek), Pervan (67. Łysiak), Lisowski - Thiakane, Yilmaz (67. Kiełb).
Żółte kartki: Kita, Możdżeń - Bartoszek (trener), Zebić, Petrović.
Czerwona kartka: Dobi (trener Widzewa).
Sędzia: Piotr Lasyk (Bytom).