Duża chmura…
Zanosiło się na atrakcyjne widowisko, ale jak to bywa z dużej chmury spadł mały deszcz. Koronie II w ofensywie zabrakło nawet kropki, bo 2 sytuacje na cały mecz to wynik słabiuteńki jak na chłopaków uważanych za bardzo zdolnych.
Po takim sobie występie ze Stalą Kraśnik zwracano uwagę na to, że kielczanie zagrali pierwszy raz w roku na naturalnej nawierzchni (nota bene jak rywal). Po przejściu na sztuczną w Łagowie można było się liczyć z wymówkami typu, że boisko za wąskie i, że drużyna Ireneusza Pietrzykowskiego tylko się broni. Korona nie jest Barceloną, fakt, ale jest Koroną i należy nawet od rezerw wymagać więcej. W Łagowie zabrakło ryzyka, gry jeden na jeden, fantazji. Jak to by powiedział słynny Krzysztof Kononowicz w ofensywie nie było niczego, no prawie niczego. Łagów się nastawił na kontry, ale też nie ustrzegał się błędów w ustawieniu, było sporo wolnych przestrzeni, luk. Zawodnicy z Kielc nie dostrzegali siebie wzajemnie i najczęściej podawali tak by było bezpiecznie. Takie nastawienie nie ma racji bytu we współczesnym futbolu. Mecz zawiódł, a dopiero po 35 minutach doczekano się pierwszego celnego strzału – Adriana Bielki z Korony II. Łagów swój premierowy zamienił na gola Amarildo. Adam Imiela wszedł w lukę na prawym boku kielczan i dograł do Brazylijczyka, który dopełnił formalności, choć mógł sobie pomóc ręką. Tego nie widzieli sędziowie, ale oni nie dostrzegali tego dnia wiele, albo widzieli coś czego nie widział nikt inny. W pierwszej połowie czerwoną kartkę zobaczył Ireneusz Pietrzykowski, trener ŁKS Probudex Łagów, choć na to nie zasłużył. Główny tłumaczył potem, że coach… przekroczył wyznaczoną strefę. Łagowowi należał się raczej karny za faul Piotra Lisowskiego na Michale Mydlarzu, a jego zawodnikowi – Adamowi Imieli (asysta i dobra gra przed przerwą) w drugiej części czerwony kartonik za niesportowe zachowanie. To co powiedział w kierunku jednego z piłkarzy Korony II zanotował nawet obserwator, który miał podstawy by nisko oceniać pracę sędziów. Mało było tego dnia piłki nożnej, emocji, więcej przepychanek, gierek słownych. Swoje parę minut w drugiej połowie złapał Dawid Szałas, wychowanek Korony, który błysnął na skrzydle i pokazał swoje atuty. Przed zmianą stron Dawida koledzy zupełnie nie dostrzegali. Łagów wygrał, bo wyglądał solidnie w tyłach, ale swoją drogą poprzeczki wysoko mu kielczanie nie postawili. Niedługo jednak nikt nie będzie pamiętał, a różnica w tabeli między tymi zespołami się zwiększyła.
Oceniając Łagów
Bardzo solidne tyły, w defensywie piłkarze ŁKS Probudex grali blisko siebie. W ofensywie bazowali na przechwytach, odbiorach i jedną z okazji wykorzystał Amarildo. W środku pola fajnie grał Michał Mydlarz, wygrywał dużo pojedynków i robił różnicę ruchliwością.
Oceniając Koronę II
W ofensywie brak przyspieszenia, ryzyka, przewidywalność. Napastnikom brakowało podań, mało ruchu, zmian pozycji. Starał się jak mógł Ernest Jopkiewicz, widać było, że jego atutem jest wyszkolenie techniczne. W drugiej połowie nieco pomógł mu w przodzie Michał Dziubek. Za późno wszedł Michał Zawadzki, zabrakło w ogóle w kadrze na mecz Ernestw Rozmysłowskiego, co dziwi. Piłkarze Korony II powinni dawać więcej od siebie, wymagać więcej od siebie, bo poważny futbol nie przejmuje się wymówkami. Nikt tego nie kupi, a żółto-czerwona młodzież sprawia wrażenie, że żyje w swoim świecie. Może jednak dzwon z Łagowa zadziała na nią pozytywnie. /JKM/ Fot. Kamil Bielaszewski
ŁKS Probudex Łagów – Korona II Kielce 1:0 (1:0)
Amarildo 41 (asysta Imiela).
ŁKS: Michalski – Ślefarski, Wilk, Styczyński – Borowiak, Gierczak (60 Rogala), Mydlarz, Imiela (85 Grzela), Kolasa – Szałas, Amarildo (63 Szymański).
Korona II: Osobiński – Więckowski, Seweryś, Michał Dziubek, Cukrowski - Jopkiewicz, P. Lisowski (77 Michał Zawadzki) – R. Turek (77 Świtowski), Bielka (67 Słabosz), Zwoźny (46 Piróg) – J. Rybus.
Żółte kartki: Wilk, Gierczak, Kolasa – Zwoźny, Bielka.
Czerwona kartka: Pietrzykowski (trener ŁKS).
Sędziował: Artur Dudek (Kraków).