Zależności Kuby

W poprzednim sezonie Jakub Rybus był królem strzelców czwartej ligi świętokrzyskiej, teraz też uchodzi za faworyta w walce o ten tytuł. Na pewno jednak były zawodnik Korony Kielce powinien grać na wyższym poziomie rozgrywkowym.
Trwają przygotowania Moravii Anna-Bud Morawica do rundy wiosennej czwartej ligi świętokrzyskiej. Nie myślisz momentami, że powinieneś teraz grać w klubie z wyższej klasy rozgrywkowej?
Jakub Rybus: Generalnie uważam, że jeżeli bym chciał występowałbym wyżej, ale niekiedy na wszystko nie ma się wpływu. W Moravii czuje się bardzo dobrze, po Koronie potrzebowałem zmiany otoczenia i na pewno mentalnie odżyłem. Skupiam się na poprawie swoich mankamentów, a w piłce nożnej na dużym boisku nie powiedziałem ostatniego słowa.
Twoim błędem nie było zbytnie przywiązanie do Korony Kielce?
Temat rzeka. Stricte nie byłem jakoś super mocno przywiązany do klubu i pojawiały się szanse na odejście, na zmianę otoczki, ale z różnych względów do tego nie dochodziło. Różne kwestie mnie blokowały, o niektórych sprawach dowiadywałem się za późno, lub może wcale.
Uważasz, że ktoś cię niszczył?
Chcę wierzyć, że tak nie było. Każdemu dobrze życzę, a na pewno wiele osób mogło zadziałać dla mnie lepiej.
Gra w pierwszej lidze w Koronie na innej niż twoja nominalna pozycja była dla ciebie szansą na wybicie się i pokazanie, czy nie do końca?
Możliwość gry w pierwszej lidze była dla mnie ogromną szansą, przywilejem. Może inaczej wyglądałoby wszystko gdybym zdobył gola, ale nie miałem zbyt wielu okazji.
Rozmawiałeś o swojej roli na boisku z trenerem Dominikiem Nowakiem?
Nie było tematu. Oczywiście chciałem grać jako dziewiątka, ale nie narzekałem, gdy trener wystawiał mnie w innej roli, cieszyłem się z gry. Brakowało mi liczb, lecz nie bardzo mogłem pokazać swoje walory.
Wkurzało cię gdy w rezerwach dostawałeś ogony i strzelałeś bramki, a twoi konkurencji nie wykazywali się skutecznością i wychodzili na boisko od początku meczów?
Poziom piłkarski nie miał kluczowego znaczenia. Co z tego, że miałem dużo lepsze statystyki, skoro były inne dyspozycje dla trenerów. Mariusz Arczewski i Mariusz Ludwinek zachowywali się wobec mnie w porządku, pewne kwestie były nie do przeskoczenia. Może taka jest specyfika zespołów rezerw w naszych kraju… Nie czuje do nikogo urazy, choć pewnie mógłbym, nie jestem jednak takim człowiekiem. Szkoda, że tak późno opuściłem Koronę, tego można żałować. Teraz jednak skupiam się na rozwoju sportowym i życiu osobistym.
Moravia jest skazana na wieczność w czwartej lidze?
Ta drużyna dysponuje bardzo dużym potencjałem, na pewno jednak brakuje regularności. Wyniki nie odzwierciedlają tego co potrafimy.
Jaki cel bramkowy stawiasz sobie w obecnym sezonie w czwartej lidze?
Przed sezonem mówiłem, że chcę przekroczyć barierę 30 goli.
Dobrze ci się gra z bratem Michałem?
Bardzo dobrze. Świetnie się rozumiemy, wspieramy, mamy ze sobą znakomity kontakt na boisku i w życiu codziennym. Gdyby nie kontuzje Michał miałby znacznie więcej trafień na koncie.
Da się zauważyć twoją dobrą współpracę na boisku z Michałem Zawadzkim. Jak oceniasz tego piłkarza?
Chłopak na wyższe ligi. On ma boiskowy zmysł, widać to gdy gra po jedenastu, w futsalu, w trójkach. Jest świetnie wyszkolony technicznie, rozumie piłkę. Brakowało go strasznie Moravianom w ćwierćfinale Grudniowego 2024, który mój Stawecki Holding wygrał 4:1.
Dlaczego w półfinale ostatniego Grudniowego będąc na boisku razem z bratem nie daliście rady pokonać Łukasza Herdy z Czarodziejów Końskie?
Półfinał nam nie wyszedł, graliśmy nerwowo i trzeba oddać to przeciwnikowi, że bardzo dobrze się bronił. Oczywiście wykazał się Łukasz Herda, dużej klasy fachowiec, bardzo doświadczony na trójkach, już były konkurent w Neptunie Końskie Michała Nowaka. Zaliczył kilka świetnych interwencji i złapał mojego karnego.
Lubisz wykonywać karne?
To moja pięta achillesowa, ale nie mam żadnej blokady. Pracuje by być w tym elemencie lepszym.
Co myślisz gdy podchodzisz do karnego?
Staram się wybrać róg, w który uderzę, mam jakiś konkretny plan, nie zawsze jednak udaje się go realizować. W Grudniowym 2024 pewnie wykonałem dwa karne z Bangiem.
Zdarzało się często, że sędzia przyznaje twojej drużynie karnego, którego nie powinno być, albo nie daje ewidentnej jedenastki?
Pewnie, to jest piłka, emocje, błędy. W półfinale VIP Grudniowego 2024 karny z Bangiem, po którym wyrównałem na 4:4 był kontrowersyjny. Rozumiem, że rywale mieli pretensje, ja też nie raz mam, a bywa, że się mylę i żałuje swoich zachowań. Bang miał pecha, ale jak już dostaliśmy karny to nie zmarnowaliśmy okazji. Cieszę się z wygranej w Grupie VIP, prestiżowa grupa, fajne zespoły, organizacja. Zawsze z wielką przyjemnością biorę udział w Grudniowym. VIP już wygrałem, w całym turnieju z zespołem Dawidex byłem wicemistrzem, ze Staweckim Holding zajmowałem trzecie i czwarte miejsce, brakuje mi pierwszego. Mam nadzieję, że kolejne podejście przyniesie triumf, zasługuje na to wyjątkowo Bartek Pańtak. Grudniowy jest jedyny w swoim rodzaju, zdobywa kolejne kraje, nie zatrzymuje się i ma świetną otoczkę medialną. Ten turniej cały czas się rozwija.
Jakie miałeś piłkarskie marzenie będąc małym dzieckiem?
Zagrać w dorosłej reprezentacji Polski. Smak juniorskiej poznałem. Piłkarsko jeszcze dużo mogę zdziałać, a dla napastnika najważniejsze są trafienia. Muszę więc strzelać coraz więcej goli.
Co trzeba zrobić by świętokrzyska piłka się rozwijała?
Musi się opierać na długofalowych planach, a ludzie którzy poświęcają dla niej własne pieniądze, czas powinni być odpowiednio traktowani. Super rzeczy działy się w Łagowie, kapitalną robotę wykonał Marek Brudek. Nie znam go osobiście, ale byłem pod wrażeniem jego zaangażowania, efektów, klub był już blisko drugiej ligi i… nagle zaczęło to komuś przeszkadzać. Brudkowi kładziono kłody pod nogi, Łagów został wycofany z trzeciej ligi będąc jej liderem, ale ambitny prezes wrócił do gry i dziś walczy z przeciwnościami losu w czwartej lidze. Takim osobom kibicuje, a my jako środowisko potrzebujemy ich więcej.
Doskwiera nam brak klubów w pierwszej i drugiej lidze?
Pewnie. Jako całe środowisko musimy się wspierać, by nie być zaściankiem. Fajnie rozwija się czwarta liga i tu jest światełko w tunelu.
Istnieje coś takiego jak skauting w naszym regionie?
Trudno zauważyć. Skoro niektórzy wolą ludzi z zewnątrz niż swoich to niestety trudniej o promowanie wychowanków świętokrzyskich klubów. Dobra, jako region się rozwijamy, dzięki grupie ambitnych działaczy z pomysłami, ale inne regiony robią to szybciej.
Za dużo u nas układów, układzików?
Ciężko mi się wypowiadać na ten temat, ale nie brakuje dziwnych zależności. Szkoda, ale trzeba wierzyć, że przyjdzie taki czas, że piłka będzie najważniejsza dla większości ludzi tworzących to środowisko. Futbol to piękna gra i sportowa rywalizacja musi być na pierwszym miejscu. Rozmawiał Jaromir Kruk / Fot. BAZA Foto Sport + Kamil Bielaszewski + Dorota Prokop Foto + WajdaFoto