Korona uratuje jesień?

Korona Kielce zaczyna nabierać rozpędu w dół tabeli Ekstraklasy, przegrywając już cztery ostatnie mecze, a czasu na poprawę przed zakończeniem rundy jesiennej jest coraz mniej.
Korona Kielce przez większą część rundy jesiennej uchodziła za pozytywną niespodziankę rozgrywek, wbrew oczekiwaniom wygrywając kolejne spotkania i wypracowując sobie miejsce w czołowej ósemce tabeli.
Te czasy właśnie minęły, a Korona znalazła się poza najlepszą ósemką Ekstraklasy po niedawnym spotkaniu z Lechem Poznań, które okazało się dla złocisto-krwistych czwartą porażką z rzędu.
Problemem była ponownie skuteczność podopiecznych Marcina Brosza, chociaż trener nie miał zarzutów co do postawy drużyny i jej waleczności. Korona przez większość meczu grała z Lechem na równych warunkach.
"Ciężko znaleźć zawodnika, który nie zagrał na sto, ale na sto dwadzieścia procent. Od pierwszej do ostatniej minuty było pełne zaangażowanie. Dążyliśmy do tego, żeby nie tylko stwarzać sytuacje, ale również je wykańczać", skomentował.
Jedynego gola spotkania zdobył pod koniec pierwszej połowy Kasper Hämäläinen, a to właśnie pierwsze trafienie okazało się kluczem do wygranej.
Zespół Kolejorza wybronił skromne prowadzenie do samego końca, ale gospodarze z pewnością nie musieli opuszczać murawy ze spuszczonymi głowami. Żal, mimo wszystko, pozostał, bowiem każdy w zespole czuł, że wygrana była w ich zasięgu.
"Serce boli takie mecze przegrywać. Przez 90 minut nie mogłem powiedzieć złego słowa na zespół", dodał trener Brosz.
W podobnym tonie wypowiadali się także po meczu piłkarze Korony. Mimo bezowocnych starań, zespół wierzy, że jeszcze przed końcem rozgrywek jesiennych uda się sięgnąć po punkty.
"Mimo czwartej porażki z rzędu nie powinniśmy się wstydzić tego występu i również ostatnich meczów. Jesteśmy konsekwentni na drodze do tego, żeby jeszcze w tym roku zdobyć jakieś punkty", skomentował obrońca Korony Krzysztof Kiercz.
Niewiele brakowało, a Korona być może zapewniłaby sobie zdobycz punktową w starciu z mistrzem Polski.
Już po pięciu minutach od rozpoczęcia świetną okazję miał Michał Przybyła, ale wymierzył w słupek. Z kolei w 30. minucie bliski gola był Łukasz Sierpina, ale po interwencji Jasmina Burucia piłka odbiła się od poprzeczki.
Po przerwie kontaktowe trafienie mógł jeszcze zdobyć Radek Dejmek, ale próba była niecelna. Piłkarze wierzą jednak, że niewiele brakuje im do zdobycia zaliczki.
"Musimy zrobić wszystko w klubie, żeby takie mecze jak ten nie kończyły się powtarzaniem tego, że gramy, walczymy, ale wynik jest niekorzystny dla nas", dorzucił trener Brosz.
Czasu na wyciągnięcie wniosków i poprawę nie ma jednak wiele, bowiem do końca rundy jesiennej pozostały jeszcze tylko dwa spotkania. Na domiar złego będą to mecze z bijącymi się o najwyższe lokaty Cracovią oraz Legią Warszawa.
Złocisto-krwiści przegrali poprzednie spotkanie wyjazdowe z Pasami 4:1, ale za to wygrali u siebie z Legią Warszawa 2:1. Uzyskanie choćby po punkcie z obu spotkań będzie bardzo pomocne w uniknięciu spadku na niższe lokaty.
Nikt jednak nie łudzi się, że nadchodzące mecze będą łatwe, a do przełamania potrzeba będzie znacznie więcej wysiłku. Cracovia stale pokazuje, że miejsce w czołówce jej się należy, podczas gdy Legia liczy na wywalczenie mistrzostwa Polski.
Mając naprzeciwko sobie dwóch groźnych rywali, piłkarze Korony na pewno będą musieli wykorzystywać każdą nadarzającą się okazję, bowiem z pewnością nie będzie ich zbyt wiele.