Jakub Stachura: Łagów się rozwija
Gdy Jakub Stachura występował w juniorach Orląt Kielce rywalizował z ŁKS Łagów, ale nie spodziewał się, że zagra, już jako senior w tym klubie. W Stachurze zauważono coś w Koronie, gdzie zaliczył epizod i na pewno jego ambicje sięgały wyżej niż do czwartej ligi. Teraz nie ukrywa zadowolenia, że broni barw klubu z Łagowa i robi tam co lubi, czyli gra w piłkę. Sam sobie bynajmniej drogi wyżej nie zamyka, ale myśli o rozegraniu dobrej rundy wiosennej z zespołem Pawła Jaworka.
Junior Korony, Jakub Stachura myślał, że w seniorach pogra w Łagowie?
Jakub Stachura: W Koronie zaliczyłem epizod, który rozbudził moje ambicje, ale wyszło jak wyszło. Pograłem trochę w trzeciej lidze, w Wiernej Małogoszcz, a szyki pokrzyżowała mi poważna kontuzja. Po zerwaniu więzadła wróciłem do piłki i musiałem zaczynać praktycznie od zera. Przez ostatnie dwa lata zdobyłem cenne doświadczenie w ŁKS Łagów, klubie, który naprawdę fajnie się rozwija.
Pobyt w Wiernej uważasz za udany?
Poznałem smak trzeciej ligi, pograłem z dobrymi piłkarzami, przeciw dobrym drużynom. Może nie udało mi się zaspokoić swoich ambicji, ale jak mówiłem kontuzja miała na to pewien wpływ.
Jakub Stachura to więc zawodnik czwartoligowy?
Jakby dostał propozycję z trzeciej ligi i wszystko udało by się poukładać to nie wykluczam, żebym skorzystał. Nie mnie oceniać jaki poziom prezentuje, wolę się skupiać na pracy. W naszym województwie nie ma zbyt wielu alternatyw, jak ktoś się wyróżnia, wybór jest kiepski. Nie mogę jednak narzekać, że występuje w ŁKS Łagów. Mamy ciekawy skład, ambitnego trenera i liczymy wiosną na lepsze wyniki niż jesienią, gdy pokazywaliśmy się z korzystnej strony.
Boisko w Łagowie wam nie przeszkadza?
Często się słyszy o tym naszym boisku, ale w Łagowie poświęca się mu wiele pracy i cały czas zmienia się na lepsze. Może brakuje pięć, sześć metrów by było lepsze.
Rywale, którzy tak narzekają na boisko to wirtuozi, a wy drewniaki?
Nie ma co słuchać marudzenia, bo to nic nie zmienia. Boisko jest zawsze takie same dla obu zespołów, a my punktujemy także na wyjazdach. Warto tylko zauważyć, że są u nas w ekipie zawodnicy, którym piłka nie przeszkadza. Opinie innych nas nie muszą interesować, liczą się wyniki, tabela.
Jakie macie cele na rundę wiosenną?
O awans pobiją się inni, ale my chcemy zająć jak najwyższe miejsce, pokazywać dobry futbol. Doszło do nas dwóch wartościowych zawodników – Bartek Malinowski i Daniel Dulak i personalnie prezentujemy się jeszcze lepiej. Nie ma co się wychwalać, napinać, w futbolu wszystko weryfikuje boisko.
Trener Jaworek poradziłby sobie w wyższych klasach rozgrywkowych?
Pewnie, że tak. Widać na zajęciach w ŁKS Łagów, że Paweł Jaworek mierzy w trenerce wysoko. Bardzo profesjonalnie podchodzi do futbolu, nie ma czegoś takiego jak bumelowanie, obijanie się. Każdemu się udziela jego podejście i dzięki temu daje z siebie więcej.
Nie boisz się słynnej suszarki Jaworka w stylu Aleksa Fergusona?
Czasami trener na kogoś krzyknie, normalne, a najbardziej się wścieka jak tracimy bramki po głupich błędach. Na odprawach mamy rzeczowe analizy, rywale są bardzo dobrze rozpracowani i czujemy się momentami jakbyśmy grali w lepszej lidze niż czwarta.
To dostał ci się kiedyś opieprz od Pawła Jaworka?
Nie pamiętam, pewnie tak. Przyjąłem do wiadomości i starałem się coś poprawić, skorygować. Co by nie powiedzieć, naszemu trenerowi zależy na tym by klub się rozwijał, poszczególni zawodnicy. Na pewno piłkarzom wychodzi na dobre współpraca z Pawłem Jaworkiem.
Jaki prywatny cel stawiasz sobie na rundę wiosenną?
Nie rzucę żadnych liczb, bo to nie ma sensu. Chcę by moja gra wyglądała jak najlepiej i bym pomagał zespołowi w osiąganiu dobrych wyników.
17 kolejek wiosną cię nie przeraża?
Jeszcze Puchar Polski, w którym mierzymy wysoko. Mi to pasuje, bo lubię grać w piłkę, czerpię z tego przyjemność. Trudno jest klubom w czwartej lidze sprostać wymaganiom gry w 18-zespołowej lidze, ale jakoś sobie radzą. Im więcej meczów, tym większe korzyści dla zawodników.
Dlaczego Rabarbar, twoja drużyna turniejowa nigdy nie dotarł w Grudniowym do półfinału?
Nie mam pojęcia. Już się czasami zastanawiamy czy nie ciąży nad nami klątwa Grudniowego. Ostatnio odpadliśmy w 1/8 finału z dobrze dysponowanym Sportingiem, po karnych, bez przegranego spotkania w całej edycji. Wygrywaliśmy na czwórkach, gdzie gra się podobnie z rozgrywającym golkiperem, także mniejsze turnieje na trójkach, a w Grudniowym nie osiągnęliśmy nic, choć jednym z naszych atutów jest zgranie.
Może warto się spytać Pawła Jaworka jak to się robi?
Wiem, że mój trener wygrywał Grudniowy i nie omieszkam go spytać.